Komentarze: 2
Hmm dzisiejszy dzien uplynal mi pod znakiem slowa czytanego :) Hmm najpierw zabralem sie za pamietniki Che Guevary... Hmm po niuchnieciu mocnej sciezki tobacco (ta moja tabaka juz mi zbrzydla, ma odrzucajacy anyzowy aromat, serio) oddalilem sie w piekna podroz, po pieknych krainach, miedzy goscinnymi ludzmi i ich winem... Ehhh w tle leciala, wspaniala zreszta, kompozycja King Crimson - "In the court of the crimson king"... Odlot. Brakowalo mi tylko mojego kochanego kociaqa do pelnego szczescia :P Potem zlapalem "Polityke". Pierwszy artrykul - antyglobalizm, antyamerykanizm. Wreszcie ktos trzezwo spojrzal na ten swiat. Milo sie czytalo. Pozniej artykul o kolkach studenckich, anarchisci, trockisci, feministki i guevarysci. Tak to mozna w skrocie okreslic ;) Tez calkiem pozadny artykul. Teraz ide poogladac jak kolesie daja czadu na Extreme TV, a potem moze siade pogadac troche na gg... jestem odizolowany od swiata moja dwutygodniowa choroba. Aha, jeszcze jedno! Zapomnialbym. Ogladalem fragment filmu z Jean-Paulem Belmondo, na podst. powiesci Hugo "Nedznicy". Film polecam jesli ktos ma ochote ogladnac cos niekoniecznie przesiaknietego amerykanska sensacja :P Pozdro all =:)